
Alicja Szerment - absolwentka 2015r.
„Czasami człowiek wychodzi, aby dokądś dojść. A czasami wychodzi ot tak, po prostu, żeby iść coraz dalej i dalej , aż mgły się rozproszą, rozpacz ustąpi albo domyśli jakąś myśl do końca.”
Nicholas Barreau, „Sekretne składniki miłości”
Zawsze kiedy dopada mnie nostalgia mam ochotę sięgnąć po pogodną i ciepłą, a przede wszystkim wciągającą książkę. Ot, taką na jeden wieczór. Tym razem mój wybór padł na powieść „Sekretne składniki miłości”. Kiedy tylko wpadła w moje ręce w księgarni wzbudziła we mnie mnóstwo pozytywnych emocji i byłam pewna, że jeśli dopadnie mnie melancholia to właśnie nią się poratuję. I to był bardzo dobry wybór. Książka pana Barreau nie tylko wywołała uśmiech na mojej twarzy, ale także spowodowała, że niejeden raz się roześmiałam. A co najważniejsze: wciągnęła mnie do swojego świata na cały wieczór. I uczyniła ten wieczór bardzo przyjemnym... Jak dobra komedia romantyczna. Ba... dobra to za mało powiedziane. Jak świetna komedia romantyczna.
Wierzycie w to, że nic się nie dzieje bez powodu? Ja tak. I główna bohaterka książki pana Nicholasa także nie wierzy w przypadki. Aurélie Bredin po śmierci swojego ojca przejęła restaurację w Paryżu, Le Temps des Cerises. Listopad nie jest dobrym miesiącem dla wielu osób... a Aurélie także do nich należy. W pewien listopadowy poniedziałek jest niesamowicie nieszczęśliwa, pewna, że nie spotka jej już w życiu nic dobrego. Po tym jak zostawił ją facet kobieta traci pewność siebie i wiarę we własne umiejętności. Właśnie w ten listopadowy poniedziałek główna bohaterka uciekając przed natrętnym policjantem wpada do małej księgarni. (A musicie wiedzieć, że główna bohaterka w wieku trzydziestu dwóch lat nie jest fanką czytania... Spokój odnajduje w gotowaniu i sadzeniu roślin.) Jednak podczas tej niespodziewanej wizyty w jej ręce wpada książka pt. "Sekretne składniki miłości". Zaskoczona kobieta natyka się w niej na zdanie dotyczące jej restauracji... "Historia, którą chciałbym opowiedzieć zaczyna się od uśmiechu. Kończy się w małej restauracji Le Temps de Cerises , położonej w Saint-Germain-des-Presm tam, gdzie bije serce Paryża...". Nad lekturą tej powieści spędza całą noc, a po jej lekturze niespodziewanie odzyskuje wolę życie. Wyznacza sobie także cel w życiu... chce poznać pisarza, który uratował jej życie. Pisarza, który jak wszystko wskazuje z jednej z bohaterek uczynił ją samą... Chce go poznać i zaprosić na kolację do swojej restauracji, w której już najwyraźniej był. To jednak okazuje się trudniejsze niż podejrzewała. Próba nawiązania kontaktu z nieśmiałym angielskim pisarzem za pośrednictwem francuskiego wydawnictwa okazuje się bardzo trudnym zadaniem. Jednak główna bohaterka powieści Barreau nie zamierza się tak łatwo poddać... Z pomocą swojej najlepszej przyjaciółki Bernadette dociera do redaktora odpowiedzialnego za "Sekretne składniki miłości", Andre Chabanais'a. Nieprzyjemny jednak z początku redaktor nie stara się ułatwić kontaktu Aurélie z pisarzem. Kiedy na jaw wychodzi w końcu prawda kobieta jest zaskoczona i zmuszona przerwać dalsze poszukiwania...
"Sekretne składniki miłości" to książka przy której się niejeden raz szczerze uśmiałam. Oczywiście... jest odrobinę przewidywalna, ale zresztą autor długo nie trzyma przed nami tajemnicy. Ale od początku... Od pierwszej strony powieści byłam zaskoczona pewną skocznością tej powieści i lekkością, bo muszę przyznać, że porwała mnie od pierwszego zdania! "W listopadzie zeszłego roku pewna książka mnie uratowała. Wiem, to brzmi teraz wielce nieprawdopodobnie. Niektórzy mogą uznać, że przesadzam, kiedy tak mówię albo melodramatyzuję. A mimo to tak właśnie było" - no i jak tu po przeczytaniu tych kilku zdań mogłam ją odłożyć? No nie mogłam... i przepadłam na cały wieczór. Ale za to jaki wieczór!
Dzieło pana Nicholasa Barreau jest książką niezwykle ciepłą i urokliwą. Piękne zakątki Paryża i ten klimat... Dobre jedzenie (a ja to w książkach bardzo lubię!) na które przepisy możemy znaleźć na końcu książki. Świetna narracja prowadzona przez dwóch bohaterów - Aurélie Bredin i Andre Chabanaisa. Pan Nicholas pisze lekko, z polotem i zabawnie. Zgrabnie i porywająco. "Sekretne składniki miłości" to książka tak dobrze napisana, że sceny przewijały mi się przed oczami jak świetna komedia. Przyznaję, że po trochu romantyczna... jak cała ta książka. Czytanie tej powieści było dla mnie po prostu świetną zabawą i zastanawiam się czy kiedyś przy jakiejś książce się tak ubawiłam. Nie jest ona jednak głupia. Piękne, mądre cytaty robią swoje. Nicholas Barreau pokazał, że żeby stworzyć miłą, wciągającą i zabawną książkę nie trzeba się wydurniać. Ma u mnie za to ogromny plus!
Autor miał bardzo dobry pomysł, który potrafił jeszcze dodatkowo wykorzystać i doprowadzić do końca. Muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskakiwał. Także kreacją głównych bohaterów i tym, że nie uczynił z nich nastolatków, a dorosłych i dojrzałych ludzi. Z głównej bohaterki nie zrobił skończonej ofermy jak można by się spodziewać, a kobietę, która ma wzloty i upadki. Główni bohaterowie bez wątpienia dadzą się lubić. Andre Chabanais to facet, który potrafi oczarowywać... Obaj bohaterowie mają w sobie niesamowity urok i wdzięk. "Sekretne składniki miłości" to cudowna powieść do relaksacji.Barwna i klimatyczna. Jeśli lubicie powieści, podczas czytania których możecie się dużo uśmiechać, jeśli potrzebujecie rozluźnienia w dobrym stylu to sięgnijcie po książkę Nicholasa Barreau. Jak widzicie ja jestem jeszcze cały czas pod jej pozytywnym wpływem... Mam nadzieję, że trafię podczas swojej czytelniczej przygody jeszcze na wiele tak wartościowychchoć lekkich, nastrajających pozytywnie książek.