
Alicja Szerment z kl.IIIb
"Dobre rzeczy utrudniają wybór,
złe rzeczy nie pozostawiają wyboru."*
"Drzewo migdałowe" autorstwa Michelle Cohen Corasanti to zdaniem autorki (i w zamierzeniu) manifest nadziei na to, że Izrael i Palestyna po dekadach wojen będę mogły w przyszłości żyć ze sobą w zgodzie. Sięgnęłam po tę książkę zachęcona pozytywnymi opiniami na jej temat i muszę przyznać, że było warto. Jest to książka pełna ciepła, wzruszeń, miłości i... nadziei. W przystępny dla każdego czytelnika sposób pokazuje udział w wojnie osób postronnych, "biernych uczestników wydarzeń". Zazwyczaj bardzo często mówimy o tych, którzy biorą udział w walkach, o bohaterach, ale co z osobami spoza personelu wojskowego– cywilami, którzy chcą mieć po prostu... „święty spokój” oraz żeby ich rodziny było bezpieczne? Co z osobami, które są wciągane w działania wojenne wbrew sobie? Jedną z takich osób jest fikcyjny bohater książki „Drzewo migdałowe” - Ahmad.
Życie młodego Palestyńczyka zmienia się gwałtownie w 1955 roku, kiedy ten ma 12 lat. Młodsza siostra Ahmada ginie na skutek wybuchu miny, jego ojciec zostaje zamknięty w więzieniu a w związku z tym rodzina traci dochody i nawet dom. Zostają bez środków do życia, a Ahmad ,jako najstarszy z rodzeństwa, musi przerwać swoją edukację i pójść do pracy. To zadaje mu dodatkowy cios, ponieważ jest młodym „geniuszem matematycznym”. Ma niezwykłe zdolności, a nauka jest dla niego odskocznią od okrucieństw wojny. Ahmad szybko dorasta i przekonuje się jak trudne jest życie na tle konfliktów zbrojnych. Na szczęście w jego życiu pojawia się nauczyciel, który jest gotów zawalczyć o chłopca.
"Sukces to nie brak porażek, ale umiejętność podnoszenia się w razie upadku."*
Konflikt izraelsko – palestyński toczy się już od kilku dekad. I tak naprawdę mało kto wierzy, że kiedyś się skończy. Dla Europejczyków jest to coś tak „stałego” i odległego, że nie słyszymy o nim na co dzień. I tu z pomocą przychodzi nam literatura. Jednak moje pierwsze spotkanie z tym konfliktem w literaturze miało miejsce w 2011 roku podczas lektury książki „Wiadomość w butelce”, którą byłam szczerze oczarowana. „Drzewo migdałowe” pokazuje konflikt palestyńsko – izraelski od strony prywatnej. Nie jest to z pewnością książka, która przybliża czytelnikowi przyczynę tego konfliktu, autorka próbuje przekazać nam jego naturę stawiając tezę, że nienawiść do niczego dobrego nie prowadzi. Jest przyczyną udręczenia, zawiści i wielu nieszczęść. Styl autorki jest lekki i przystępny dla każdego czytelnika. To naprawdę dobry debiut literacki, którego tłem jest współczesny konflikt zbrojny. Tłem, a nie wątkiem głównym. Choć tych wątków tu mnóstwo – dorastanie, odpowiedzialność, kruche relacje rodzinne, podążanie za marzeniami, przyjaźń, miłość, strach i tolerancja. W tej książce jest wszystko – na szczęście w odpowiednich w proporcjach. To i rozpiętość czasowa w której toczy się akcja powoduje, że w tej książce coś dla siebie znajdzie zarówno młodzież jak i dorośli. Warto wspomnieć o tym, że zaczyna się i kończy mocnym akcentem. Gorzkim...
Jak już napisałam wcześniej fabuła zaczyna toczyć się w 1955 roku, a kończy się... w roku 2009. To stwarza obraz przemian w życiu Ahmada i jego rodziny oraz w nim samym. W zamyśle autorki to właśnie główny bohater opisuje to co go spotkało z perspektywy tych ponad pięćdziesięciu lat. To pięknie pokazuje życie w pewnym sensie każdego człowieka. Są chwile goryczy i bólu, a jednak dużo jest też chwil szczęścia, nadziei i beztroski. Tym samym autorka pokazała w swojej książce, że życie nie jest pasmem samym nieszczęść ani samych sukcesów. W końcu gdyby tak było... to życie byłoby nudne, prawda? Nie brakuje w tej książce także aspektu wyborów. Pani Corasanti na podstawie postaci Ahmada pokazuje, że nasze wybory mogą mieć bardzo długoterminowe skutki. Tylko, że my nie zawsze możemy przewidzieć sto procent tych skutków.
"Tylko będąc gotowym na porażkę, można osiągnąć coś wielkiego."*
Ahmad urzekł mnie już od pierwszych stron książki swoją dojrzałością, bez wątpienia spowodowaną warunkami w jakich przyszło mu żyć i dorastać. W nieustannym strachu, z nieustannym niepokojem w duszy. Pomimo tego jednak i w jego życiu pojawiają się chwile radości. Chłopak musi szybko dorosnąć, a jego dzieciństwo odbija się potem na całym jego dorosłym życiu. Wie, że nie wygra z wojną. Wie jednak także, że nienawiść jest złym doradcą. Stara się zrozumieć obie strony konfliktu.
„Drzewo migdałowe” to rewelacyjna, mądra książka, która niejeden raz mnie wzruszyła. Powieść pokazująca, że nienawiść jest najgorszym uczuć jakie może nas dotknąć. Dzieło Michell Cohen Corasanti porusza wiele aspektów życia, a przy tym wszystkim nie zapomina o konflikcie palestyńsko – izraelskim, który był dla niej punktem wyjścia. Negatywnym. Historia Ahmada pozwala spojrzeć na świat „świeżym spojrzeniem”, a przede wszystkim jest lekturą absorbującą, ciekawą i wciągającą. Nie mogę oczywiście zapomnieć o uroku okładki i tytułu... Drzewo migdałowe to ważny aspekt tej książki – to jedyna ostoja Ahmada. To tam zaczyna się jego historia i tam też się kończy. Jest świadkiem wielkich wydarzeń i wielkich emocji – obserwatorem tego co się dzieje. Rozpisałam się na temat tej powieści, ale chyba nie niepotrzebnie. To krótko mówiąc książka, która mnie oczarowała i zachwyciła. Bez wątpienia godna polecenia..
"Zawsze w historii zwycięzcy traktowali zwyciężonych w ten sposób.
Źli muszą wierzyć, że jesteśmy od nich gorsi, żeby usprawiedliwić to, jak się z nami obchodzą.
Niestety, nie rozumieją, że wszyscy jesteśmy tacy sami."*
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Drzewo migdałowe” autorstwa Michelle Cohen Corasanti