Alicja Szerment z kl. III b
"To nie jest skomplikowana historia. Składa się z:
– dziewczynki
– pewnej liczby słów
– akordeonisty
– niemieckich fanatyków
– żydowskiego boksera
– licznych kradzieży" *
Niezwykła, zaskakująca, olśniewająca, zachwycająca, niesamowita, świetna, porywająca, cudowna, może nawet wybitna! To ostatnie słowo wystarczy, moim zdaniem, na opisanie książki Markusa Zusaka. "Złodziejka książek" to książka, która zachwyca swoją "innością". Nie wiedziałam czego mam się po niej spodziewać, ale na pewno nie oczekiwałam tak wciągającej lektury, która pozostawi po sobie trwały ślad. Bo o czym jest ta książka? O miłości? O Hitlerze? O przyjaźni? O złodziejce książek? O holokauście? Czy może po prostu o bezinteresownej dobroci? Ta książka mówi o tym wszystkim i o wielu innych sprawach...
Myślę, że każdy już słyszał o "Złodziejce książek" – jakiś czas temu na ekrany kin wszedł film, więc jest to jeszcze bardziej prawdopodobne... Ja słyszę o niej już regularnie od ponad trzech lat. Aż strach przyznać, że jednak pomimo tego nigdy nie wiedziałam o czym ta książka jest... zawsze wydawała mi się taka "dojrzała"?! Tak... myślę, że to dobre określenie. Więc kiedy dostałam ją w prezencie byłam lekko spanikowana, a z drugiej strony miałam ochotę zacząć skakać z radości. Szybciutko zabrałam się za jej czytanie. Było warto! Oj, było... Bo widzicie... to jest książka, której nie da się odłożyć na później... kiedy już zaczniecie ją czytać ona "żyje własnym życiem" i budzi niepokój w Waszej głowie...
" Był to początek najpiękniejszych świąt. Głodnych. Bez prezentów.
Ale z bałwanem w piwnicy."*
Liesel Meminger była świadkiem śmierci swojego brata w czasach II wojny światowej. To właśnie po jego pogrzebie ukradła pierwszą książkę, którą zgubił roztargniony grabarz. Był to, jak można się łatwo domyślić, podręcznik grabarza. Potem straciła matkę. Dziesięcioletnią Liesiel przekazano do rodziny zastępczej, do Monachium, na Himmelstrasse. Trafiła tam do rodziny Hubermannów, Rosy i Hans'a. Z początku było ciężko, a jednak dziewczynka szybko odnalazła w Hansie oparcie... Groźna Rosa stała się dla niej matką, a łagodny Hans, uwielbiający grać na akordeonie, jej "papą". Młoda Meminger uczęszczała do miejscowej szkoły i miała tylko jedno pragnienie: nauczyć się czytać. Okazało się to jednak o wiele trudniejsze niż myślała. Papa pomógł jej spełnić to pragnienie, a ściana w piwnicy zamieniła się w tablicę pełną liter i słów... Słowa mają wielką moc – pamiętajcie o tym. Z pozoru bezproblemowe życie Hubermannów skomplikowało się przez brak pieniędzy, ale jak się okazało prawdziwe kłopoty zwiastowało dopiero pojawienie się w ich domu młodego Żyda i decyzja o udzieleniu mu pomocy. Narodziły się nowe przyjaźnie i nowe miłości, a krnąbrny przybysz zaczął zajmować w sercu Liesel coraz więcej miejsca...
Ta książka jest niepokojąca nie tylko z powodu toczącej się wojny, także z innej bardzo prostej przyczyny. Narratorem jest bowiem Śmierć. Można by tu oczekiwać wywodów na temat sensu życia, śmierci... Nic z tego. Śmierć ma do samej śmierci bardzo „lekkie podejście”. Wielu czytelnikom może się to nie spodobać. Ale dla narratora śmierć jest czymś oczywistym... uważa, że nie ma co się nad nią dużo rozwodzić. Narrator opowiada o niej tak jakby mówił, że zjadł śniadanie. Nie jest to dla niego przełomowe wydarzenie, sensacja ani najważniejszy temat. Życie, pomimo śmierci jednego z bohaterów, toczy się przecież dalej. Jeśli wiesz, że ktoś z pewnością umrze to czy przejmujesz się nadal jego losem? Przejmujesz... i to jeszcze bardziej.
"Co może być gorsze od chłopaka, który cię nienawidzi?
Zakochany chłopak"*
Ta książka budzi we mnie tyle pozytywnych emocji, że aż trudno mi je wszystkie oddać. Autor tak zgrabnie skonstruował postacie bohaterów, że życie każdego bohatera i to co się z nim wydarzy jest ważne. Nawet Ci bohaterowie, których powinno się "znielubić" budzą skomplikowane uczucia. Uwaga! To nie jest powieść historyczna, więc nie wymagajmy od niej lekcji historii ( pomimo to, uzmysłowiła mi bardzo ważną rzecz... że Hitler działał także za pomocą słów.).Czasy holokaustu są tłem dla całej historii, życie w III Rzeszy także jest tylko tłem historycznym. To historia o dziewczynce, która tak bardzo pragnęła czytać, że kradła książki. To historia dziewczynki, która przyjaźniła się z Żydem (Maksem), którego jej rodzice ukrywali w piwnicy. To historia Liesel, zaprzyjaźnionej ze szkolnym kolegą Rudym, który marzył tylko o tym, żeby ją pocałować. To historia o bezinteresownej dobroci, miłości, obietnicach i przyjaźni... Relacje głównej bohaterki z innymi bohaterami pokazują serdeczność, oddanie, miłość, przyjaźń, bezinteresowność. To historia o świętach bez jedzenia, bez prezentów, ale z bałwanem w piwnicy. To historia o życiu. Historia osadzona w realiach II wojny światowej, ale nie świadectwo tamtych czasów.
"Czuję się egoistą, wciąż opowiadając o sobie, o sobie, o sobie.
O moich podróżach, o tym, co widziałem w 1942 roku.
Z drugiej strony, jesteście ludźmi, więc obsesja na punkcie własnej osoby
nie powinna być wam obca."*
Liesel i Max, Liesel i żona burmistrza, Liesel i książki, Liesel i Rosa, Liesel i Rudy... Tyle różnych relacji, a każda jest tak samo ważna. Ukrywanie Żyda, ataki bombowe, brak pracy, dyskryminacja – to także znajdziecie w tej książce. Bo to jest książka, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Nie ma w niej pustych romansów, niepotrzebnej brutalności, zakłamania. Jest tylko niezwykle dojrzała dziewczynka, która jest złodziejką książek, słowa i reszta świata. To czyni tę książkę piękną. Całą historię dopełniają rysunki, które świetnie dopasowują się do treści.
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Złodziejka książek” Markusa Zusaka