
Alicja Szerment - absolwentka 2015r.
„Przestańcie się wzbraniać przed byciem sobą."
Młodość rządzi się własnymi prawami. Młodość ma prawo popełniać błędy, szaleć, podejmować niewłaściwe decyzje, być nieracjonalna i lekkomyślna... Takie same prawo ma miłość. Prawo nawet większe... O młodości, miłości, letnim szaleństwie, przyjaźniach, problemach z rodzicami i nie tylko jest książka Estelle Maskame. Najpierw była historia na blogu, aż doszliśmy jak głosi napis na okładce to fenomenalnej serii DIMILY. I wiecie co? Zgadzam się z tym napisem. "Czy wspominałam, że Cię kocham?" to książka, która okazała się zajmującą lekturą, a jej bohaterowie bohaterami z krwi i kości. Klimat wakacji, słoneczna Kalifornia, pierwsze miłości, a przy tym rozliczanie się z przeszłością... Jestem na tak!
Eden Munro to dziewczyna, którego nie widziała swojego ojca od trzech lat, czyli od dnia rozwodu jej rodziców. Ma świetny kontakt z mamą, a jednak w dniu kiedy ojciec proponuje jej, żeby spędziła wakacje u niego, w Kalifornii - zgadza się. Mimo zaskoczenia i wiedzy, że ojciec ma nową rodzinę - żonę i trójkę pasierbów. Na miejscu poznaje swoje przyrodnie rodzeństwo: Jamie, Chase i najstarszy Tyler. To właśnie ten trzeci najbardziej namiesza jej w głowie... W słonecznej Kalifornii dziewczyna poznaje życie o jakim wcześniej nie myślała. Nowe przyjaźnie, szalone imprezy, alkohol, łamanie prawa i zasad... Ale w końcu: to wakacje. Wakacje, które zmienią w jej życiu bardzo wiele. Problemy z ojcem, irytujący, a przy tym niezwykle interesujący Tyler...
Eden ma jakiś problem i autorka daje nam to wyraźnie do zrozumienia już od pierwszych stron przez co nie czyni swojej powieści infantylną. W nowym otoczeniu próbuje znaleźć miejsce dla siebie chociaż na czas wakacji. Jej początki są trudne. Nieprzyzwyczajona do ciągłego imprezowania, picia alkoholu, zbulwersowana otaczającymi ją zachowaniami środowiskami, a przede wszystkim Tylera czuje się w nowym miejscu początkowo bardzo nieswojo. Z czasem za sprawą nowo poznanych znajomych to się zmienia. Cierpią jednak na tym już i tak niepoprawne relacje z jej ojcem. Jednak: do tanga trzeba dwojga, a oni jakoś nie mogą się zgrać w swoich działaniach. Tyler to chłopak z problemami. Niby twardziel, a tak naprawdę momentami okazuje się być normalny i... słaby. Na co dzień jednak to chłopak uzależniony od alkoholu, trawki i kokainy. Jednakże Eden i Tyler powoli zaczynają się sobą coraz bardziej interesować ,co jest niepoprawne pod minimum dwoma względami:
1. Tyler ma dziewczynę, która tak się składa, że jest przyjaciółką Eden.
2. Eden i Tyler są przyrodnim rodzeństwem.
Powodów pewno ich rodzice znaleźliby jeszcze więcej... Pytanie: co z tym począć? Zachowanie Tylera ma podłoże w przeszłości o której ten usilnie nie chce rozmawiać. A jeśli nie chce rozmawiać to też nie daje osobie w tej kwestii pomóc.
Historia stworzona przez Estelle jest historią moim zdaniem oryginalną. Były już zakazane uczucia między wampirem a dziewczyną, między ludźmi z różnych sfer życia, między osobami, które dzieli różnica wieku. Jednak z historią w której problemem jest przyrodnie rodzeństwo z tytułu (bo przecież żadne więzy krwi ich nie łączą) jest dla mnie nowością. Już za to ta książka ma u mnie plus. Tych plusów jest jednak o wiele więcej. Chociażby to, że wydarzenia nie kręcą się tylko wokół wątku miłosnego, ale także wobec wątku przyjaźni, relacji w rodzinie (które jak wiadomo są czasami bardzo skomplikowane) i dorastania. Eden z każdym rozdziałem pokonuje pewne granice, ale na szczęście nie staje się głupią dziewuchą zapatrzoną tylko w ubrania... ew. torebki. A i taką bohaterkę w tej powieści znajdziecie.
"Odkryłam, że bycie w obcym mieście bez samochodu ma swoje dobre strony:
nie trzeba prosić o podwózkę, bo wszyscy proponują ci ją z litości."
Estelle Maskame
Bohaterowie są wyraziści i prawdziwi, nieprzerysowani. Co mnie cieszy: postać Eden tak naprawdę w ogóle podczas tej książki nie zmienia się na gorszą, a jedynie poszerza swój ogląd świata. Jej wszystkie ewentualne wybryki w związku z tym wychodzę bardzo naturalnie bez usilnych knowań autorki. W tej kwestii muszę się jedynie odrobinę doczepić do postaci Tylera. Tyler to postać z dość zmiennymi humorami. Raz zachowuje się jak rottweiler przed obcym, a raz jest potulny jak baranek. Niestety przez to miałam czasami jakieś takie wrażenie sztuczności. Okey. Rottweiler jest jego maską, ale jednak zawsze coś z tej maski zostawać powinno... Tym bardziej, że te zmiany jego nastroju / zachowania są tak nagłe.
Estelle Maskame miała naprawdę dobry pomysł na fabułę i w dodatku udało jej się go zrealizować. Oddaje w swojej książce świetnie czas lata i słonecznej Kalifornii. Historia Eden nie jest przesycona miłością na każdym kroku - a wręcz przeciwnie! Dużo w niej sprzeczek słownych, niesnasek i zwykłych relacji ludzkich. Znajdziecie w niej i picie kawy, i wielkie imprezy jak i romantyczny spacer po molo. Mam mieszane uczucia co do zakończenia jakie zaserwowała nam autorka. Zresztą... jeśli przeczytacie: przekonacie się sami. To zakończenie jednak oprócz tego, że troszkę mnie irytuje powoduje także, że żałuję, że w Polsce nie została jeszcze wydana druga część tej serii. Mam nadzieję, że wszystko jeszcze przede mną ;) "Czy wspominałam, że Cię kocham?" to po trochu romantyczna, a po trochu brutalnie prawdziwa historia zmuszająca nas do zadania sobie pytania czy żyjemy tak jak my chcemy, czy może tak jak oczekuje tego od nas inni? Jedna z lepszych książek młodzieżowych, które miałam okazję przeczytać. W dodatku jedna z tych, które czyta się z wypiekami na twarzy. Jeśli więc macie ochotę na sięgnięcie po jakąś rewelacyjną młodzieżówkę to serdecznie Wam ją polecam! Dobrze czasami oderwać się od swoich problemów, a skupić się na problemach bohaterów... i ich perypetiach. Poza tym: taka powieść jest bez wątpienia dobrą odskocznią w czasie roku szkolnego. 400 stron, ale przeczytacie ją naprawdę szybko! :) I uśmiechniecie, i rozzłościcie, i łezka Wam się oku zakręci... Gama emocji gwarantowana.