
Wiktoria Polak kl. III B
Kiedy po raz kolejny przeczytałam serię książek o mitycznym zabójcy potworów to pomyślałam, że także i tym razem bawiłam się przy niej równie dobrze, jak wtedy, gdy pierwszy raz wzięłam ją do ręki. Wpadłam też na prosty pomysł: dlaczego by jej nie zrecenzować? Stwierdziwszy, że w zasadzie nic nie stoi mi na przeszkodzie, zabrałam się do pisania.
Z góry uprzedzam: film i serial, które powstały na jej podstawie, są „dziełami” wątpliwej jakości, a ich słabe oceny nie wzięły się znikąd. Krótko mówiąc: nie polecam. Inną natomiast sprawą jest kwestia gier elektronicznych – trzy gry, spośród których ostatnia miała premierę w tym roku (2015), których stworzeniem zajęło się CD PROJEKT RED. Są to pozycje naprawdę warte uwagi.
Myślę, że dla niektórych nie będzie zaskoczeniem, jeśli napiszę, że mowa tu o „Wiedźminie” autorstwa Andrzeja Sapkowskiego, często nazywanego „Mistrzem Sapkiem”. Nie bez powodu. A tym powodem, między innymi, jest opowieść o wiedźminie Geralcie. Na początku nadmienię, że seria składa się z ośmiu książek. Dwie pierwsze są zbiorami oddzielnych opowiadań, mające na celu wprowadzenie czytelnika w dość nietypowy świat, jaki prezentują. Są też świetnym przygotowaniem do właściwej części serii – pięciotomowej sagi, która ogromem swojej fabuły wgniata w fotel. Ostatnia książka, podobnie jak pierwsze dwa tomy, zawiera opowiadanie niezależne od samej sagi i w niczym nie ustępuje poprzednim dziełom. Jednocześnie dostarcza czytelnikowi nie mniej przyjemności z czytania i wiele emocji. Najprawdopodobniej w przyszłości pojawi się też kolejny tom.
Wspomniałam tutaj o nietypowym świecie – już śpieszę z wyjaśnieniem. Przeczytałam sporo książek z gatunku fantastyki i odniosłam wrażenie, że konstrukcja światów i fabuły w wielu z nich jest bardzo schematyczna, wręcz stereotypowa. Dokładniej mówiąc: występuje w nich podział na kilka ras, przewija się motyw wojny wywołanej przez Wielkiego Złego Pana, Który Rządzi Światem i boryka się z problemem w postaci głównego bohatera, który w imię jakiejś szlachetnej idei i świętej misji usiłuje go zabić. Po kilku książkach robi się to nudne. I wtedy wpadł mi w ręce „Wiedźmin”.
Mam nadzieję, że długi wstęp i ogólny rozmiar recenzji nie wpłynie na jej odbiór. Powodem jest to, że zamierzam wrzucić całą serię do jednego worka i opisać ją jako jedną całość. Tak będzie łatwiej i chyba bardziej przejrzyście, niżbym recenzowała książki pojedynczo.
Głównym bohaterem powieści jest Geralt z Rivii, białowłosy, tytułowy wiedźmin. Wiedźmini są obdarzonymi nadludzkimi zdolnościami mutantami, stworzonymi do walki z potworami. W tym celu młodym chłopcom, najczęściej sierotom, podawane są trucizny i narkotyki. Przechodzą w tym czasie także zabójczy trening – są to długie procesy, trwające lata. I tylko nielicznym udaje się to przetrwać.
Geralt pełni również rolę opiekuna oraz mentora wobec smarkatej i pyskatej, osieroconej księżniczki z Cintry – kraju podbitego przez najeźdźcę z południa – cesarstwa Nilfgaardu. Postanawia ukryć ją w Wiedźmińskim Siedliszczu i wraz z kolegami po fachu uczą jej tego, co sami umieją, czyli walki mieczem. Niedługo później okazuje się, że Ciri z niewiadomych powodów jest poszukiwana; mało tego, w powietrzu wisi wojna między Królestwami Północy a gigantycznym cesarstwem.
Niewątpliwie jednym z największych atutów tej książki jest jej realizm. Świat jest okrutny, szerzony jest rasizm, fanatyzm religijny i zbrodnie wojenne. Niezwykle ciekawie zostały też zaprezentowane poszczególne rasy i relacje między nimi: elfy są wyniosłe i patrzące na wszystkich z góry, krasnoludy są rubasznymi jegomościami ze skłonnością do przeklinania, a ludzie nienawidzą wszystkich, którzy są od nich odmienni. Gdy prześladowania „nieludzi” osiągnęły krytyczny punkt, rozgoryczone i wściekłe elfy oraz krasnoludy chwyciły za broń i również wypowiedziały wojnę. Wówczas na porządku dziennym zaczęło być barbarzyństwo; co ciekawe, nie tylko u ludzi, ale i u innych istot rozumnych.
Sapkowski potrafi tworzyć bardzo przekonujących bohaterów, którzy posiadają różnorodne charaktery i kierują się własnymi motywami oraz poglądami. Dzięki temu nikogo w tej książce nie można zdefiniować jako tego złego lub dobrego; czytelnikowi jasno dano do zrozumienia, że świat składa się z różnych odcieni szarości. Główni bohaterowie są – co się rzadko zdarza w książkach tego gatunku – trzeźwo myślący i neutralni. Nie opowiadają się po żadnej ze stron konfliktu, nie rzucają się bezmyślnie w wir wydarzeń chcąc heroicznie zapobiec wojnie lub ocalić świat. Skupiają się jedynie na interesach własnych lub najbliższych.
Dodam jeszcze, że „Wiedźmin” nie jest bajką ani tytułem przeznaczonym dla ludzi o słabszych nerwach. Zawiera wiele brutalnych scen, bardzo dokładnych opisów walki oraz tego, co się dzieje z ludźmi podczas wojennych rzezi. Inną natomiast sprawą są sceny miłosne – nie zawsze dosłowne, nieraz opisane w niezwykle subtelny sposób – podobnie jak pojedynki na słowa między kochankami.
Często się zdarzało, że podczas czytania nie mogłam złapać tchu ze śmiechu – autor ma cudownie zjadliwy i kpiący humor. Książki są naszpikowane wieloma zabawnymi momentami. Czasami jest to zwykła, wredna przepychanka słowna, innym razem ukryta gdzieś między linijkami tekstu aluzja lub kłopotliwa sytuacja, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Zbrodnią byłoby też pomijanie opisów – „Sapek” jest mistrzem słowa pisanego a każdy fragment tekstu, obojętnie, czy jest to właśnie opis czy dialog, jest przemyślany i napisany w wyjątkowo ciekawy sposób, niekiedy z dużą dozą sarkazmu.
Czymś, co mnie bardzo mile zaskoczyło, jest podejście autora do czytelnika. Nie wszystko jest w książkach podawane czarno na białym, czasem trzeba coś wywnioskować z kontekstu zdania, czasem trzeba wysilić wyobraźnię a czasem odpowiednio zinterpretować. W tekście narracja przekazywana jest w ręce wielu bohaterów, co sprawia, że czytanie nie jest monotonne. Dzięki temu można spojrzeć na jedną sprawę z kilku różnych stron, co pozwala wyrobić sobie własną opinię na jej temat. Ponadto, często odnosiłam wrażenie, że zaistniałe sytuacje mogłyby mieć miejsce w realnym (naszym) świecie.
Jako, że w każdej książce lubię doszukiwać się wad, tak zrobiłam i w przypadku „Wiedźmina”. Tym większa była moja frustracja, gdy nie znalazłam ani jednej – po prostu nie miałam się do czego przyczepić. Później frustracja ustąpiła miejsca podziwowi bo, jak dotąd, „Wiedźmin” jest jedynym zbiorem książek, do którego nie mam żadnych zastrzeżeń. I niewątpliwie zasługuje na pierwszą pozycję na mojej liście najlepszych książek wszech czasów. Kupiłam też sobie całą tą serię i uważam, że jest to jedna z moich najlepszych inwestycji w życiu. Czy polecam? Pewnie, że tak.